Czasami jeden ze słuchaczy opowiada mi o swoim urlopie, mówiąc “My holiday was very funny…”. Zainteresowany zaczynam dopytywać, co takiego zabawnego wydarzyło się podczas owego wyjazdu, ale szybko przekonuję się, że wakacje były po prostu fajne, lecz niekoniecznie śmieszne. I wtedy przychodzi myśl – muszę koniecznie ostrzec przed tym błędem czytelników mojego bloga.
Zawsze się dziwię, że w angielskim nie ma tak oczywistych i przydatnych wyrazów. Zamiast mieć po jednym słowie dla każdego z tych pojęć, Anglosasi (a my z nimi) za każdym razem muszą się językowo gimnastykować, by wyrazić tę ideę. Z mojego wpisu dowiesz się, co zrobić, by się przy tej gimnastyce za bardzo nie zmęczyć.
Poprawna wymowa dźwięku “aw” to nie lada wyzwanie dla większości naszych rodaków uczących się angielskiego. Z jakiegoś powodu prawie wszyscy robią to niewłaściwie, a błąd ten jest jednym z najbardziej charakterystycznych objawów choroby znanej jako Polglisz, czyli używania angielskiego ze zbyt dużą liczbą polskich naleciałości. Jeśli też na nią cierpisz, zapoznaj się z poniższym tekstem.
Z pewnością nie jestem jedynym nauczycielem angielskiego, który setki, a może tysiące już razy musiał poprawiać uczniów źle używających tych dwóch czasowników. Stosowanie poprawnej formy jest w tym wypadku o tyle istotne, że słowa te mają właściwie przeciwstawne znaczenie. Jeśli nie chcesz popełniać tego błędu, koniecznie przeczytaj poniższy wpis.
Błędów z użyciem wspomnianych w tytule wyrażeń trudno uniknąć nawet osobom mówiącym płynnie i generalnie poprawnie. Nie każdy zdaje sobie bowiem sprawę, jak odmienne są one od siebie znaczeniowo. Temat jest dość skomplikowany, ale podejmijmy wyzwanie i spróbujmy uporządkować sobie tę kwestię.
Ed prześladuje nie tylko mnie, ale większość osób uczących angielskiego. Czai się w co drugim zdaniu, czekając aż stracę czujność i pozwolę mu przemknąć niezauważonym. Próbuję z nim walczyć, lecz on powraca, jeszcze bardziej zdeterminowany. Ma jednak swoje dwa sekrety, których odkrycie ułatwi pokonanie go. Kim jest Ed i jak sobie z nim poradzić?
Znajomy native speaker opowiadał mi kiedyś, że po zajęciach jedna z kursantek zwróciła się do niego na parkingu z pytaniem “Can I pick you up?”. Mój kolega najpierw pomyślał “Wow, te polskie dziewczyny są naprawdę bardzo bezpośrednie!”, lecz po chwili uświadomił sobie, że było to jednak niestety tylko błędne użycie czasownika frazalnego…
Czyli mamy w angielskim przynajmniej sześć rzeczowników o tym znaczeniu. Trochę dużo, prawda? I skąd tu wiedzieć, kiedy którego używać? Spróbujmy jakoś przekopać się przez te hałdy, tak abyś odtąd zawsze wrzucał odpadki do właściwego językowego pojemnika.
Pytanie o to, czy można używać formy “persons”, słyszałem już tyle razy, że czasem sam zaczynam się zastanawiać, jak jest naprawdę. No dobrze, żartuję, raczej nie mam w tej kwestii wątpliwości i chciałbym, żeby podobnie było w Twoim przypadku. Dlatego koniecznie przeczytaj dzisiejszy post.
Ze wspomnianymi w tytule czasownikami jest trochę tak, że każdemu wydaje się, iż wie jak ich używać, ale w praktyce często wszystko nam się miesza i nie jesteśmy w stanie szybko wybrać właściwej opcji. Zachęcam więc do przeczytania poniższego tekstu, by w Twojej głowie wreszcie nastała w tej kwestii jasność .